Forum WIEC MIASTA SCHRONIENIA Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Elohim - historia prawdziwa:P

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WIEC MIASTA SCHRONIENIA Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Elohim


Mieszczanin
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LImanowa:P

PostWysłany: Śro 16:03, 23 Maj 2007    Temat postu: Elohim - historia prawdziwa:P

Moje opowiadanie czekam na komentarze

Stał oparty o prastare drzewo i spoglądał na dobrze znaną mu krainę. Widział szczyty gór, które pokryte śniegiem zlewały się z mlecznym, puszystym niebem. W oddali znajdowała się mała wioska, z której echo niosło dźwięk bawiących się dzieci. A on stał jak wartownik, stał i wypatrywał swoimi czarnymi jak smoła oczami nowej ofiary. Był to, bowiem krasnolud, wygnany ze swych rodzinnych gór za liczne rozboje, powędrował w świat, w nieznane. Chciał zostać barbarzyńcą, ale nie taki zwyczajnym!!. Chciał, aby bardowie układali pieśni o nim, o jego zacnych krwawych bitwach by na dzwięk jego imienia ludzie i elfy drżeli ze strachu. I stało się, zobaczył swoją ofiarę, był nim drwal z marną siekierką. Elohim, bo tak było na imię owemu krasnoludowi wyciągnął topór i powoli najciszej jak tylko mógł, zaczął się skradać do niewinnego. Był już tuż za nim , już uniósł topór w górę nad głowę. I nagle ….. starzec odwrócił się i spotkał się oko w oko z monstrualna sylwetką krasnoluda. Elohim uśmiechnął się pod wąsem, i już miał zaatakować gry świst lecącej strzały rozdarł mu serce. Upadł podpierając się nieudolnie na toporze, i spoglądając na swojego zabójcę, którym był elf wyłaniający się z czeluści lasu. Trzymał on w ręce zdobiony łuk. Zeskoczył z konia, ze zwinnością skaczącej po drzewach wiewiórki, i wyciągając rękę nad umierającego odmówił modlitwę, a może zaklęcie??. Ziemia zaczęła tworzyć wokół krasnoluda jakby pudło, trumnę, i kilka chwil później po elohimie nie było śladu. Drwal padł na kolana i dziękował za ratunek. Elf z kamienną twarzą wyskoczył na konia i rzekł:
-Wracaj starcze do wioski i odpocznij bo przecież nic tutaj nie widziałeś
Drwal pochylił głowę na znak akceptacji. Podniósł głowę i zobaczył jak elf znika, więc krzyknął:
-Powiedz chociaż jak masz na imię
W lesie dal się słyszeć tylko cichy dźwięk Safajros……



Obudziło go rytmiczne bicie bębnów. Gdy otworzył oczy ujrzał zamglony obraz jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Potrzasnął głową i jego oczom ukazała się stojąca tuż przed nim czarna jak kruk postać. Przez chwile myślał, że to sen, że to nie dzieje się na prawdę , lecz uwierzył gdy został ocucony mocnym ciosem w stopę. Nagle odezwał się głos podobny do grzmotu:
-Witaj Elohimie
-Witam, ale k.. kim ty do diabła jesteś ?- wymamrotał
-Hm.. czyli nie pamiętasz zapewne że zostałeś wczoraj zabity
-Ja… Ty chyba nie wiesz co mówisz
-Skoro tak to…- starzec stuknął laską o ziemie wymawiając dokładnie regułkę zaklęcia. Na ścianie obok pojawił się obraz…..
-Toż to przecież ja?!- wykrzyczał zdziwiony krasnolud
-Tak, to ty , Ty wczoraj chciałeś z zimna krwią zabić biednego i niewinnego mieszkańca tego świata. Hahaha… ale teraz to odpokutujesz , tutaj w świątyni zagłady czekają cie wieczne męki. Szyderczy śmiech postaci rozwścieczył Elohima który nie tracąc czasu chwycił topór i jednym cięciem pozbawił potwora głowy. Spod kaptura wytoczyła się głowa starca o siwej brodzie, był elfem, leśnym elfem.
Nagle ze ścian wyłaniali się zakapturzeni wojownicy uzbrojeni po żeby w długie zaczarowane miecz bijące mocna niebieską aurą. Elohim wstał i machając toporem ranił, ucinał i zabijał, a raczej tak mu się tylko wydawało. Walka trwała, krasnolud widać wpadł w wir walki i nie dawał za wygrana mimo że ze ścian wyłaniali się nowi strażnicy. Nie wiedział on bowiem że każdy zabity odradza się i zaraz rusza do walki z nim. PO kilkugodzinnej walce wyczerpany Elohim, padł ze zmęczenia. Zamykając oczy wyszeptał:
- przynajmniej się starałem…
-Puk.. puk…-usłyszał hałas dobiegający gdzieś z bliska
-puk…puk- i znowu to samo, nie wytrzymał i otwarł szeroko oczy, uniósł głowę rozglądając się to w prawo, to w lewo, gorączkowo szukając ręką broni. Gotowy był na przyjęcie niebezpieczeństwa .
-puk…puk.. mogę…-odezwał się miły głos zza drzwi
Elohim nie wiedział co się z nim dzieje i odpowiedział szorstko:
-Proszę.
Do pokoju wszedł młodzieniec a za nim dwójka strażników. Podeszli do leżącego krasnoluda by zbadać puls, gdy nagle umięśniona ręka chwyciła za łachmany chłopca i przyciągnęła do twarzy:
-Gdzie jestem- wypowiedział ochrypłym głosem
_ Nie martw się jest tu najlepsza opieka-wyśpiewał młodzieniec
-GDZIE!!!- wykrzyczał złowrogo
-Szpital w Anemonie, Panie
Uścisk osłabł. Krasnolud powstał, był ciężko ranny, na jego piersi widniał znak pozostawiony przez strzałę.
-Zaraz, zaraz-zdziwił się spoglądając na rękę
-Co to jest !!
- To pieczęć naszego króla, Panie. Jesteś teraz pod jego władzą
- W mordę smoka, prowadź mnie do niego, zaraz !
Szli przez ciemne korytarze, rozświetlane tylko przez migoczące pochodnie. Co jakiś czas mijali straże , które przyglądały się ze zdziwieniem niskiej postaci krasnoluda. Gdy doszli przed masywne drzwi, rozległ się głos: Wprowadzić!
Wepchnięto więc elohima do środka i pospiesznie zamknięto drzwi. Elohim ujrzał wielką sale tronowa oblaną światłem zachodzącego słońca. Po środku której siedziała niska lekko zgarbiona postać o długiej sięgającej pasa brodzie. Twarz jego zdobiła korona wykonana z mithrilu.
-Siadaj- odezwał się ciepły głos staruszka
Posłuszny krasnolud usiadł. Chciał zadać pytanie, ale uprzedził go głos króla:
-Jestem królem mrocznych elfów. A ty żyjesz tylko i wyłącznie dlatego że w całej krainie nie ma lepszego krasnoluda od ciebie. Jesteś najlepszy w swoim kunszcie.
_co prawa to prawda- burknął spod wąsa krasnolud
-Dlatego będziesz pomagał nam mrocznym elfom w walce z leśnymi… Koniec na dzisiaj. Król wypowiedział zaklęcie…
Ale…- usiłował się czegoś jeszcze dowiedzieć po czym został wciągnięty pod ziemię



-Tfu… te wasze zwymagicznione środki transportu- powiedział i zaklął cicho wypluwając grudki ciemnej ziemi. Uniósł zdobiona licznymi bliznami głowę i zobaczył coś czego najmniej spodziewał się tutaj ujrzeć, a były to wysokie przeszywające chmury szczyty gór Gracham. Spowijała je lekka mgła, ale mimo tego ujrzał wielką górę oblana blaskiem słońca zwaną przez Krasnoludów „góra światła”. Poniżej ujrzał wielką kotlinę wyrzeźbioną przez płynącą tam niegdyś rzekę. Obraz gór przypomniał mu dzieciństwo tego małego talentu. Przypominał sobie jak biegał za ojcem z mocno ściskanym w małej dłoni dziecka kijem i prosił by ten nauczył go wałczyć. Ojciec jednak uśmiechając się i głaszcząc go po głowie odpowiadał : jeszcze przyjdzie na to czas , jeszcze będziesz najlepszy zobaczysz!!. Zamyślił się ten jakby się mogło wydawać gruboskórny wojownik, maszyna przygotowana do zabijania. Stał nieruchomo przez dłuższą chwilę, po czym wspomnienia wyfrunęły z jego głowy jak stado ptaków spłoszonych z polany. Odrywając się od wzniosłych szczytów zobaczył przed sobą miasto a raczej ruiny miasta , przez które przenikały groza ciemność rozpacz. Domy znajdujące się po obu stronach wąskiej alejki straszyły swoją purpurą. Okiennice głucho trzaskały o rozpadające się szare ściany. W oddali zobaczył małe światełko, mrugnął oczami aby się upewnić. Światełko dalej radośnie błyskało zapraszając do siebie. Nie myśląc wiele, zrobił krok w głąb ciemności, nerwowo ściskając klingę toporu. W głowie plątała się jedna myśl , ze to światło to nie ognisko rozpalone przez krwiożercze ogry. I jeszcze do tego ta burza, pełna rozbłyskujących we wszystkich kierunkach błyskawic nie zachęcała do spacerów. Szedł tak, przygniatany przez duże krople spadającego z duża prędkością deszczu. Jego rdzawe włosy przemoczone, co chwile opadały na zmęczone zmrużone oczy, które bezsilne próbowały ujrzeć choć na chwile blask tamtego światła. Coraz wyraźniej dostrzegał miejsce do którego tak wytrwale zmierzał. Nagle przed jego oczami wyrosła wielka jak góra karczma. Uradowany otworzył z rozmachem drzwi. Oblał go blask i ciepło padające z budynku. Ślina zbierała mu się w ustach, gdy pomyślał o prawdziwym złotym piwie. Wszedł i znalazł się na ogromnej Sali, w której na środku znajdowały się niechlujnie poukładane stoliki, które oczywiście były zajęte. On jednak rozglądając się po całym, pomieszczeniu wypatrzył stolik spowity mrokiem. Przeszedł przez salę pozostawiając na cisowej podłodze ślady wytartych butów wędrowca, które widziały nie jedną karczmę. Podszedł bliżej, przy stole zobaczył zakapturzoną osobę. Krasnolud kłaniając się nisko rzucił :Można??
Postać uniosła głowę, lecz twarzy dalej nie było widać, i przyjaźnie pokiwał głową
_ale leje!!- powiedział Elohim niesfornie zaczynając rozmowę
-Jestem Elkarisch, pustynny wojownik, a ty pewno jesteś tym „nowym”
-Zgadza się!!! AAAaaa… ale ty też nie jesteś jednym z tych wrednych elfów, jak się tu znalazłeś
- Moja historia nieznacznie różni się od Twojej – powiedział odsłaniając jednocześnie rękę na której pulsował magiczny znak mrocznych elfów
-Rozumiem –odpowiedział podsuwając piwo do nieznanego
-Czemu siedzisz tutaj w ciemności, sam?
Obcy zdjął kaptur, ujawniając swoje prawdziwe oblicze. Głowę jego ,koloru jasnoróżowego zdobiło wielkie czerwone jak lawa oko. Elohim jeszcze nigdy nie widział na własne oczy cyklopa, prawda słyszał o nich od bardów ale nie widział.
-Taki jestem, ale tego się nie wstydzę, bo za broń złapać też umiem
Nagle zza rogu wyszła wesoła grupka lekko podchmielonych elfów, która wyśpiewywała niestworzone historie o rozmaitych potworach. Widząc widząc olbrzyma, chwycili za broń i wyciągnęli płonące klingi. Trzech rzuciło się na cyklopa usiłując powalić go na ziemię. Wielka maczuga upadła na ziemię i Elkarisch nie mógł jej dosięgnąć. Przy stoliku pojawił się mag, który wertując magiczną księgę znalazł zaklęcie powalające i wypowiedział regułkę. Niebieskie światło wytrysnęło z prawej ręki maga powalając cyklopa , ten zanim padł wypowiedział: ELohimie…..
W oczach krasnoluda zabłysnął ogień prawdziwej nienawiści do elfów. Chwycił więc za kufel pełnego jeszcze piwa i trzasnął nim maga trafiając go w czoło. Padł jak gdyby przywalony wielkim głazem. Elohim chwytając za topór wziął głęboki zamach i świst ostrza przeszył powietrze. Rozpętała się prawdziwa walka. Po kilku godzinach krasnolud wraz ze swoim towarzyszem uciekli pod osłoną nocy do lasy leżącego po zachodniej stronie miasta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
NItram Liadon


Dostojnik
Dołączył: 27 Kwi 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konel (Słupsk)

PostWysłany: Śro 22:49, 23 Maj 2007    Temat postu:

Oki. To ja se je drukuje, do poduszki będzie jak znalazł (zwłaszcza patrząc na godzinę tego postu Razz)... Koment właściwy i wszystkie błedy jutro Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
NItram Liadon


Dostojnik
Dołączył: 27 Kwi 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konel (Słupsk)

PostWysłany: Pią 23:04, 25 Maj 2007    Temat postu:

A więc tak. Zarys historii ogólnie ciekawy, ale:

1. Strzała przebiła mu serce, wylądowała w szpitalu, i po chwili rozmowy znalazł siły by wstać i pójść do Króla. Nawet magia by tu tyle nie działa.Musiał by on być conajmniej półbogiem.

2.
Cytat:
"Twarz jego zdobiła..."
Nie twarz, a głowe.

3.
Cytat:
"Góry Gracham"...
A czemu nie żytnie, albo pszenne Razz

4.
Cytat:
"Spowijałą je lekka mgła", "Wielką górę oblaną blaskiem słonca"... a pare zdań dalej czytamy: "I jeszcze ta burza..."
Zdecyduj się na jakąś pogode... nie możesz tak nią manipulować dla dodania nastroju...

5. "
Cytat:
Pozostawiająć nacisowej podłodze ślady wytartych butów wędrowca"
- a jaka jest różnica tych śladów między zwykłymi?? Nie ma żadnej.

6.
Cytat:
"Niebieskie światło wytrysnęło z prawej ręki maga powalając cyklopa , ten zanim padł wypowiedział: ELohimie….. "; " Po kilku godzinach krasnolud wraz ze swoim towarzyszem uciekli "
To cyklop padł martwy czy nie??


Podsumowując popraw tekst. I możesz dalej go rozwijać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Elohim


Mieszczanin
Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LImanowa:P

PostWysłany: Sob 13:02, 26 Maj 2007    Temat postu:

hm dzieki ci Razz

teraz widze jakie beznadziejne błędy robie

a co do cyklopa to go powalonoo na ziemie (przewrócił się)

A jak to sie czyt w miare?? nie zanudza??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
NItram Liadon


Dostojnik
Dołączył: 27 Kwi 2007
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konel (Słupsk)

PostWysłany: Sob 16:03, 26 Maj 2007    Temat postu:

Przecież napisałem, zę możesz go rozwijać... ale mołgbyś troche rozwinąć ten zamieszczony tu tekst, tzn. więcej szczegółów. Więcej akcji. Podzielić go na dwa rozdziały ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Gamroth


Dostojnik
Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Vackell

PostWysłany: Pon 21:02, 18 Cze 2007    Temat postu:

Bardzo ciekawe opowiadanie, ale tak jak powiedział Nitram, jest kilka błędów składniowych i logicznych. A poza tym interpunkcja... Ale ogólnie bardzo ciekawy i nie zanudza.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Amram


Zastępca Mistrza
Dołączył: 28 Kwi 2007
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Słupsk

PostWysłany: Sob 23:13, 13 Paź 2007    Temat postu:

W końcu się zabrałem za to, by przeczytać twój tekst, Elohimie Very Happy. Ogólnie mi się podoba, ciekawe wydarzenia.

Mam jednak kilka zastrzeżeń,
np. Skoro Cyklop pracował dla Elfów, to dlaczego, gdy przebywał w ich karczmie, nagle ni stąd ni zowąd go zaatakowali?

Myślę, Elohimie, że mógłbyś swoją historię przesłać jakiemuś bardowi, np. Alice z Jafu, by wystawiła do biblioteki imoglibysmy na tym troche grosza zyskać.

Zachęcam do dalszego pisania i dalszego rozwijania kunsztu pisarskiego Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WIEC MIASTA SCHRONIENIA Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin